W Krajowej Galerii Wystawowej w Pałacu Sztuk Pięknych otwarto wystawę sztuki “Labirynt 2”

Cicha magia

W Krajowej Galerii Wystawowej w Pałacu Sztuk Pięknych otwarto wystawę sztuki “Labirynt 2”. Dzięki Oddziałowi Malarstwa Białoruskiego Związku Malarzy, pomysłodawcy projektu “Labirynt”, który wystartował w ubiegłym roku, nasi malarze scenografowie i malarze animatorzy przedstawili szerokiej publiczności swoje najlepsze prace, a goście zobaczyli, jak powstają dekoracje do spektakli i filmów..


Wystawę można nazwać wyjątkową, tego typu wernisaż ostatnio odbył się w Mińsku dwanaście lat temu. Dlaczego? Na to pytanie odpowiedzieli sami organizatorzy wystawy, mówiąc, że zgromadzenie dużej kolekcji makiet do różnych spektakli, filmów i programów telewizyjnych nie jest łatwe, wymaga wiele czasu i zachodu. Wolnego czasu, który można poświęcić promocji w postaci wystawy, zarówno malarze, jak i scenografowie, mają mało, każdą chwilę spędzają w pracowni, pracując nad kolejnym dziełem. Zgromadzenie eksponatów na wystawę, ich transport tak, by niczego nie uszkodzić, a następnie ustawienie również wymagają pewnego wysiłku. Na pewno są także inne przyczyny. Dlatego takie projekty nie często są realizowane. W tegorocznej wystawie krajowej bierze udział dwadzieścia dziewięć osób. Według Ały Sarokiny, głównej malarki Narodowego Teatru Dramatycznego imienia Maksyma Gorkiego oraz kuratora wystawy, to duża liczba.

Otwarcie rozpoczęło się od oficjalnych przemówień, podczas których przedstawiono malarzy uczestniczących w przedsięwzięciu. Wśród nich Irynę Dzieminę — autorki ekspozycji pod tytułem “Inny Ja”. Dokładnie przypatrzyłam się tej pracy. Iryna zrobiła drewniane figury i ubrała je w skórzane płaszcze. Kukły, wydaje się uszyte w pośpiechu, kolorowymi nićmi z różnych kawałków skóry, zmuszały do zastanowienia się nad tym, kim jest człowiek we własnej percepcji oraz otaczających go ludzi. Mimo że bardzo często chcemy dowiedzieć się więcej o sobie poprzez opinię innych, własna ocena również jest bardzo ważna. Czasami nie pokrywa się z opinią otaczających nas ludzi. Dlatego malarka wymyśliła podwójne stroje dla lalek — z przodu są galowe, uroczyste, odświętne, z tyłu — potargane, szare. Przyznam, że taka symboliczność zrobiła na mnie wrażenie. W życiu jest podobnie: pod maską dobrobytu chowa się szara, pusta, pełna złości dusza ludzka. Zapytana, dlaczego wybrała postać stracha na wróble, Iryna Dziemina odpowiedziała: “Nie ważne, jaką pozycję społeczną zajmujesz. Można nawet odstraszając wrony być szczęśliwym człowiekiem”. Nic dodać, nic ująć.


Z udanym debiutem swojej uczennicy pogratulował jej nauczyciel, zasłużony działacz sztuk pięknych Białorusi i najstarszy członek Związku Malarzy Białorusi Taras Parażniak. W ciągu ponad trzydziestu lat stał na czele Katedry Ceramiki i Szkła w ówczesnym Instytucie Teatralnym i Sztuk Pięknych w Mińsku (obecnej Akademii Sztuk Pięknych). Mimo sędziwego wieku — skończył dziewięćdziesiąt pięć lat — Taras Parażniak jest pełen energii. Swoje przemówienie zakończył słowami: “Młode pokolenie, kocham was”. Zabrzmiało to bardzo przekonująco, trochę nawet wyzywająco — mogę sobie pozwolić odstąpić od protokołu i wyznać młodzieży swoje uczucia.  Wydawało się nawet przyroda podziela opinię malarza. Na salę nagle wpadł promień słońca, przedzierając się przez chmury na niebie, i zalał światłem wszystkich obecnych. Było to dość nieoczekiwane i zrobiło wrażenie na gościach.  

W kolejnym pawilonie, gdzie urządzono wystawę makiet teatralnych pod tytułem “Skala 1:25”, Leanid Chobatau, wiceprzewodniczący do spraw działalności wystawowej, przypomniał nam, jak bardzo pozorna jest granica między sztuką monumentalną i malarstwem, między teatrem i kinem. Dodajmy do tego, co powiedział, nowoczesne technologie. Wyjdzie nam rzecz wyjątkowa. Tak na nowoczesnych odtwarzaczach zostały zaprezentowane filmy rysunkowe, jakieś dziesięć lat temu było to nie do wyobrażenia.

Ała Sarokina opowiedziała o tym, jak nasi malarze scenografowie prezentują swoje prace na zagranicznych scenach, wsławiają ojczystą szkołę za granicą. Jako przykład podała działalność malarki Ludmiły Skitowicz, która robiła scenografię do sztuki “Królowa Śniegu” w Teatrze Lalek w Magdeburgu (Niemcy). Nadal jest w repertuarze teatru. Poza tym mówiła o specyfice pracy scenografa, polegającej na tym, że z reguły autor dekoracji jest za kulisami. Nie znamy nazwisk scenografów, z których możemy być dumni. I z trudem orientujemy się, jaki jest poziom scenografii w białoruskich teatrach. Dlatego tak ważne są wystawy jak “Labirynt 2”, które pozwalają zobaczyć makiety spektakli, które obecnie są wystawiane w białoruskich teatrach.


Kaciaryna Szymanowicz, studentka  trzeciego roku Wydziału Sztuki Dekoracyjno-Teatralnej Adademii Sztuk Pięknych — przyszły scenograf

Udało mi się porozmawiać z Kaciaryną Szymanowicz, jedną z autorek wystawionych makiet. Obecnie jest studentką trzeciego roku Wydziału Sztuki Dekoracyjno-Teatralnej Akademii Sztuk Pięknych. Trzy lata temu Kaciaryna wygrała na VII Otwartych Młodzieżowych Igrzyskach Delfickich Państw Członkowskich WNP “Energia Młodych”, które odbyły się w Astanie. Z przyjemnością mówi o złotym medalu, który wtedy zdobyła, i jednocześnie pokazuje mi swoje prace. Oglądam je i rozumiem, że wykorzystywane są przeróżne przedmioty. Pytam, jak się udało zrobić metalowe karaluchy do pracy zatytułowanej “Goście”. Okazuje się, że Kaciaryna sama je spawała i zginała wąsy. Wcześniej nigdy nie myślałam o tym, jak dużo trzeba umieć, by stworzyć coś takiego. Kaciaryna jest uczennicą Barysa Hierławana, znanego malarza scenografa, który nadal pracuje w Teatrze Narodowym imienia Janki Kupały, zasłużonego działacza sztuk pięknych Białorusi, profesora i pedagoga, który wychował pięć pokoleń malarzy. Za tą liczbą stoi całe mnóstwo wybitnych malarzy. Wśród nich słynni malarze scenografowie, których nazwiska są znane w kraju i za granicą, oraz przedstawiciele młodego pokolenia. Kaciaryna jest jedną z nich. Mówi o swoim nauczycielu z zachwytem, jest największym autorytetem w jej życiu. W przyszłości chce oczywiście pracować w teatrze lub w branży filmowej. Jestem przekonana, że twórcze plany Kaciaryny zostaną zrealizowane i że wkrótce usłyszymy jej nazwisko — prawdziwego utalentowanego malarza.

Po złożeniu gratulacji i przedstawieniu autorów ekspozycji goście w rytmie spokojnej kontemplacji rozeszli się, by obejrzeć wystawę. Na salach panowała przyjazna atmosfera. Czasami słychać było pełne zachwytu komentarze. Z zainteresowaniem obserwоwałam zwiedzających: niektórzy w milczeniu oglądali eksponaty, inni głośno wyrażali swoje emocje, rzucając “brawo”, “super” i zadając pytania autorom.


Czy dekoracje są potrzebne?

Rola scenografa w pracy nad spektaklem wspólnie z reżyserem jest niezwykle ważna. Nawet odpowiedzialność za pierwsze wrażenie o spektaklu, który dopiero ma się zacząć, spoczywa na dekoracjach.  

Aktorzy jeszcze nie wyszli na scenę, muzyka nie zagrała, nie wyłączono światła, a udekorowana scena, o ile nie jest zasłonięta kurtyną, pochłania nas, pogrąża w atmosferę sztuki. A jeśli nie ma dekoracji? Co wtedy?

Takie rozwiązanie w spektaklach teatralnych czasami są wykorzystywane. W Kijowie jest nawet taki zespół teatralny “Teatr bez dekoracji”.

Wiem również, że zawsze popularny jest tak zwany czarny kwadrat, gdy widzowie patrzą na pustą scenę. Obecnie jest całe mnóstwo możliwości dla jej udekorowania: szybko rozwijające się nowoczesne technologie, różne materiały z plastiku, które pomyślnie zastępują  ciężkie drewno i metal. Bierz i korzystaj. Przykładowo dekoracje Alaksandra Kasciuczenki, głównego malarza Teatru Wielkiego, do opery “Carska narzeczona” Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, przedstawiające pokoje za czasów cara Iwana Groźnego, wydają się wykonane z ciężkiego drewna. W rzeczywistości jest to lekki ultranowoczesny plastik.


Gatunki, style, między innymi w scenografii, są odważnie łączone. W teatrze popularne są triki z ogniem, wodą, światłem. Nikt nie zabrania. Jednak dążenie do lakoniczności w scenografii nie zanika. Sami aktorzy w takim teatrze ubrani są w codzienną odzież, niby zajrzeli na scenę na godzinkę zagrać coś z życia. Tak kilka lat temu Rosyjski Teatr Młodzieżowy zachwycił widzów eksperymentalną sztuką dla dzieci “O kocie, który zawsze chadzał własnymi drogami” według sztuki Rudyarda Kiplinga. Młoda norweska reżyserka Sigrid Strom Reuben zaproponowała młodym widzom udział w sztuce. Wszystko zaczęło się od tego, że aktorzy siedząc na dywanie zaczęli dyskutować, jak i kto ma zagrać role. By opowiedzieć historię o dzikich zwierzętach, które przyszły żyć do człowieka tracąc wolność, wystarczyło pięciu latarek i jednej kołdry. Spektakl został nominowany do nagrody Złota Maska w 2011 roku. Tak, współczesny teatr znajduje różne sposoby, by być bliżej widza, wciągnąć go do nurtu wymyślonych wydarzeń.

Scenografia bywa także względna, jak na przykład w spektaklu białoruskiego dramaturga Dmitryja Bahasłouskiego “Cichy szmer odchodzących kroków” w Teatrze Dramatu Białoruskiego w Mińsku. Malarka inscenizatorka Alena Ihrusza, laureatka I Narodowej Nagrody Teatralnej, użyła minimum środków artystycznych: jedynie lustrzane okno i ławka z kilkoma krzesłami. Tak ascetyczna scenografia nie obniża wartości artystycznych sztuki. Wręcz odwrotnie podkreśla jej głębię.

Z drugiej strony mamy sztuki, w których bogate dekoracje są nieodłączną częścią spektaklu. Dotyczy to na przykład spektaklu “Poskromienie złośnicy”, który niezmiennie cieszy widzów Narodowego Teatru imienia Maksyma Gorkiego w Mińsku. Szekspirowska komedia została przekształcona w musical z mnóstwem dekoracji autorstwa Alaksandra Kasciuczenki. Wystarczy przypomnieć kilkumetrową suknię Katarzyny granej przez Wieranikę Plaszkiewicz, która przemienia scenę w czerwony ocean. Takie rozwiązanie Kasciuczenki oraz kostiumerów Tacciany Lisawienki i Niny Hurło w teatrze również jest dobre. Świetnie uzupełnia ideę reżysera o sile ludzkich uczuć.

Nie ważnie jednak, czy teatr używa minimum środków artystycznych, czy zapełnia scenę mnóstwem przedmiotów, kreując na niej wyimaginowane życie, ważne, by scenografia była ciekawa, budziła w nas podziw. Przytoczę tu ogólnie znaną opinię, która może także dotyczyć scenografii w teatrze: wszystkie style są dobre, oprócz nudnych.


W małej formie jest wiele treści

Zauważyłam, że niektórzy zwiedzający długo stali przed makietą, rzeźbą lub obrazem, odchodzili, by po chwili do nich wrócić. Ja również oglądałam eksponaty, myślałam nad ich treścią. Na przykład jabłko, od którego zaczęła się historia ludzkości. Zwykły na pierwszy rzut oka owoc, biegają jednak po nim bardzo nieprzyjemne owady. Po co autor je tam umieścił? Dlaczego? Nie chce mi się odchodzić. Wizja autora zmusza do myślenia o rzeczach wiecznych, jak dobro i zło, błędy i ich naprawienie. Moją uwagę przyciąga także obraz przedstawiający człowieka biegnącego czerwonym kołem między niebem a ziemią. Nie ważne, dokąd zmierza, i tak w pewnym momencie wróci tam, skąd zaczął swój bieg. W życiu również tak jest: wszystko wraca na drogę swojego krążenia.

Oglądam makiety z malutkimi ludzikami, które zamarły w przeróżnych pozycjach. Tam w gablotach jest własne życie. Ja jestem gościem z innego świata, czuje się prawie wszechmocna. Ponieważ widzę skalę ich problemów, jest równie śmiesznie malutka, chociaż przypomina o tym, że łatwo sami w swoim życiu potrafimy stworzyć takie sytuacje. Być może Pan Bóg również cichutko się śmieje, patrząc na nasze malutkie tragedie, które wydają nam się katastrofą?  

Wydaje mi się, że w takiej milczącej postaci sztuka może wpływać na człowieka w ten sposób, że poczuje się on trochę mądrzejszy. Szczęśliwszy. Przynajmniej ja to odczułam. Ponieważ zobaczyłam różne strony życia ludzkiego przedstawione w małych formach. Wyszłam z wystawy z przyjemnym uczuciem satysfakcji i cichej radości. Mając nadzieję, że nigdy mnie nie opuści.

Alisa Krasouskaja
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter