Chiński dla początkujących

W Chinach ja, absolwentka Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego (Mińsk), jestem po raz pierwszy. Mnie i jeszcze trzem studentom z Białorusi zaproponowano kontynuować studia na Chongqing University. Przez pierwszy rok uczy się tu języka chińskiego, następne trzy lata to studia magisterskie. Doświadczenie w nauczaniu studentów zagranicznych uniwesytet ma duże: studenci ponad trzydziestu narodowości już wpisali swe imiona do jego historii. Białoruska “delegacja” jest tu po raz pierwszy. Otrzymaliśmy szansę nie tylko poszerzyć swoją wiedzę zawodową, ale również poznać jedną z najbardziej tajemniczych kultur świata. Dla wielu Europejczyków Chiny są na razie otwartą księgą. Cieszę się, że mogę przeczytać chociaż bykilka rozdziałów foliału, który pisano przez wiele stuleci. Kilka stron już przejrzałam…
W Chinach ja, absolwentka Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego (Mińsk), jestem po raz pierwszy. Mnie i jeszcze trzem studentom z Białorusi zaproponowano kontynuować studia na Chongqing University. Przez pierwszy rok uczy się tu języka chińskiego, następne trzy lata to studia magisterskie. Doświadczenie w nauczaniu studentуw zagranicznych uniwesytet ma duże: studenci ponad trzydziestu narodowości już wpisali swe imiona do jego historii. Białoruska “delegacja” jest tu po raz pierwszy. Otrzymaliśmy szansę nie tylko poszerzyć swoją wiedzę zawodową, ale rуwnież poznać jedną z najbardziej tajemniczych kultur świata. Dla wielu Europejczykуw Chiny są na razie otwartą księgą. Cieszę się, że mogę przeczytać chociaż bykilka rozdziałуw foliału, ktуry pisano przez wiele stuleci. Kilka stron już przejrzałam…

Niebo w Chongqing płacze w nocy

Chongqing, podobnie jak Pekin, Szanghaj i Tianjin, jest miastem wydzielonym. Status ten otrzymał niedawno — jedenaście lat temu. Obecnie jest to największe miasto nie tylko w Chinach, ale i na świecie. Zajmuje powierzchnię 82 tysięcy kilometrуw kwadratowych — jak cała Austria. Liczy ponad 31 milionуw mieszkańcуw: prawie tyle co Kanada. Chongqing rozrуsł się do takich rozmiarуw po dołączeniu do niego powiatуw. Bespośrednio w mieście mieszka sześć milionуw osуb, reszta — w przedmieściach przypominających miejscowość wiejską.
Chongqing liczy ponad trzy tysiące lat. Przez ten czas nie raz zmieniał nazwę. Obecną nazwę miasto zawdzięcza jednemu z władcуw, ktуremu poszczęściło się dwukrotnie świętować nadanie tytułu: najpierw został księciem, pуźniej zajął tron cesarza. Stąd Chongqing — “Bliźniacze Szczęście”.
Jak się wjeżdża do miasta od razu rzuca się w oczy ogromna ilość mostуw. Trochę przypomina to Sankt Petersburg. Nic dziwnego: jedno miasto leży nad Newą, drugie nad Yangtze River. Bez mostуw nie da rady. Przez Chongqing płynie jeszcze Jialing River. Jest mniejsza i woda w niej jest mniej gliniasta. Centrum miasta znajduje się w miejscu, gdzie łączą się obie rzeki. Trafiając do jednego koryta, przez jakiś czas płyną oddzielnie: wyraźnie widać błękitne i mętne żуłtawo-brązowe strumienie. Potem zaczynają się mieszać, aż w końcu Yangtze całkowicie pochłania swą towarzyszkę.
Miasto ze wszystkich stron otoczone jest gуrami, jest niby w kamiennym wykopie. Dlatego wiatr tu jest rzadkością. Brakuje go często w straszne upały, z ktуrych słynie Chongqing. Żartobliwie nazywają go czasami jednym z “piecуw” Chin: w końcu września, kiedy na Białorusi było zaledwie + 10 єС, tutaj słupek termometra trzymał się na poziomie + 32 єС. Ze względu na wysoką wilgotność wydawało się, że jest znacznie większy upał. Słońca praktycznie tu nie ma: w powietrzu przez cały czas wisi wilgotna mgła. Właśnie dlatego Chongqing zwany jest chińską stolicą mgły. Padało rzadko, ale jeśli już padało, były to prawdziwe tropikalne ulewy. Kałuże pojawiały się w mgnieniu oka, a strumyki na asfalcie raczej przypominały rzeczułki. Ciekawe, że niebo płacze najczęściej w nocy i uspokaja się dopiero nad ranem.

W potoku hieroglifуw, angielskiego i gestуw

Uniwersytet znajduje się na skraju miasta. Dookoła jest kampus studencki: akademiki, stołуwki, biblioteka, przychodnia, ośrodek sportowy, poczta i nawet hotel, gdzie mogą mieszkać rodzice studentуw, ktуrzy przyjechali ich odwiedzić. To jest głуwny kampus, w ktуrym mieszczą się najważniejsze wydziały. Uniwersytet ma rуwnież inne kampusy: jeżdżą między nimi specjalne autobusy. Studenci zagraniczni mieszkają w osobnym budynku, gdzie jest swobodny dostęp do Internetu, siłownia. W ubiegłym roku miałam okazję odbycia stażu na uniwersytecie miasta Lund (Szwecja). Rуwnież mieszkałam w akademiku. Trudno powiedzieć, ktуry jest lepszy — oba przyjemnie zadziwiły komfortem i czystością. Co do akademikуw dla chińskich studentуw, od razu zwrуciłam uwagę na to, że są akademiki żeńskie i męskie. Na Białorusi nie ma takiego podziału.
Zajęcia z chińskiego odbywają się w głуwnym gmachu uniwersytetu. Jest to nowoczesny wielopiętrowy budynek, wybudowany całkiem niedawno. Obok jest Wydział Sztuk Pięknych. Jego architektura jest bardziej tradycyjna: dachy z uniesionymi do gуry rogami, ozdoby sztukaterskie, czerwone latarnie. Poprzez ten kontrast poniekąd ujawnia się mentalność Chińczykуw: z jednej strony są wierni dawnym tradycjom, z drugiej szybko idą do przodu zadziwiając cały świat swoimi know how. Moim zdaniem to jest najlepsza formuła rozwoju narodu: zachowując tradycje cały czas się udoskonalać.
Języka uczą miejscowi lektorzy. Wszyscy znają angielski, ale starają się nim nie posługiwać — chcą, abyśmy od razu słuchali chińskiego i uczyli się wyrazуw, starali się zrozumieć, co mуwią. Na początku było ciężko, ale z czasem zaczęło mi wychodzić. Na razie w rozkładzie są trzy przedmioty: słuchanie, pisanie i nowa leksyka z gramatyką. Za kilka tygodni, kiedy będziemy znali wystarczająco dużo wyrazуw, pojawi się język chiński mуwiony. Co do wymowy głosek, łatwo nam poszło: prawie wszystkie są w języku białoruskim i rosyjskim. Niektуrzy z naszej grupy, razem z nami są rуwnież studenci z USA, Japonii, Korei, Tajlandu, Bangladeszu, Kenii, mają jednak trudności. Wtedy lektorzy są rуwnież logopedami. Wymowa w Chinach jest bardzo ważna: jedna niewyraźna głoska i rozmуwca zastanawia się, co miałeś na myśli. Na jednym z pierwszych zajęć nawet oglądaliśmy film — o tym, jak powinien być ułożony język, jak szeroko otwarte usta, żeby prawidłowo wymawiać poszczegуlne głoski. Z pisaniem jest łatwiej: żeby się nauczyć hieroglifуw, nie trzeba posiadać specjalnych zdolności. Oczywiście oprуcz cierpliwości: czasem trzeba napisać jeden wyraz dwadzieścia, trzydzieści albo nawet czterdzieści razy. Ja osobiście sięgam po wyobraźnię. Przykładowo hieroglifu 食堂 (“stołуwka”) uczyłam się tak: pierwsza część ma daszek — jak budynek, niżej — coś, co przypomina par unoszący się nad gorącym daniem, pod nim — piec, druga część wyrazu — zupełnie jak najedzony student: zadowolony i wesoły ludzik. Do każdego hieroglifu trudno jest oczywiście dobrać tyle skojarzeń, ale dużo jest dość prostych, łatwo je zapamiętać. Pomaga w nauce rуwnież oglądanie telewizji. Wszystkie stacje w Chinach transmitują programy z napisami. Chodzi o to, że wiele wyrazуw brzmi podobnie, ale ma rуżne znaczenie i pisze się inaczej. Samo tylko “i” (“yi”) ma 177 znaczeń. Dlatego dla prawidłowego rozumienia napisy są po prostu niezbędne. Pomagają rуwnież tym, kto uczy się chińskiego. Na razie przeraża nas potok niezrozumiałych wyrazуw: zarуwno tych, co słyszymy z ekranu, jak i tych w napisach. Ale pocieszamy się: rozumienie przyjdzie, nie wszystko od razu. Dla porozumienia się z Chińczykami na ulicy, w autobusie, w sklepie posługujemy się samodzielnie wymyślonym językiem — mieszanką angielskiego, chińskiego i gestуw. Wygląda to śmiesznie, ale jest skuteczne.
Najlepszy sposуb nauczyć się języka to oczywiście znaleźć chińskich przyjaciуł. Codzienne rozmowy — i wynik będzie błyskawiczny. Z przyjaciуłmi można nie tylko język poćwiczyć, ale i dowiedzieć się wielu rzeczy o kraju, ludziach. Zaprzyjaźnić się z Chińczykami jest łatwo, są bardzo mili, przyjaźni, otwarci. W hollu naszego akademika często spotykamy miejscowych studentуw, ktуrzy sami podchodzą, aby się poznać. Interesują się nami, naszymi krajami. Ponadto taka przyjaźń pomaga miejscowej młodzieży lepiej nauczyć się angielskiego (w Chinach nadaje się temu duże znaczenie). Nie raz słyszałam, jak student zagraniczny mуwi po chińsku, a Chińczyk odpowiada mu po angielsku. To dobra praktyka dla obojga. Ja też mam już przyjaciуł. Najbardziej podoba mi się ich życzliwość i szczerość: jeden z nich zaprosił mnie do rodzicуw — chce pokazać mi miasto, w ktуrym się urodził (Fengdu jest znany w Chinach jako “Miasto upiorуw”), inny obiecał wymyślić dla mnie chińskie imię. Prawie wszystkie imiona coś znaczą. Jeden z moich znajomych ma na imię Chen Bing Yu. Ostatni wyraz jego imienia oznacza “ryba”: kiedy Chen Bing Yu się urodził, jego ojciec zajmował się połowem ryb. Na pieniądze od połowu utrzymywał całą rodzinę. Dlatego nazwać dziecko inaczej rodzice po prostu nie mogli.

“Gorący garnek”, gry, tańce, muzyka…

Prowincja, w ktуrej leży Chongqing, słynie z tradycyjnej kuchni. Jest w niej dużo rуżnych korzeni i przypraw. Zresztą nie tylko w jedzeniu, ale i w powietrzu. Każda uliczka pachnie inaczej. Na początku mdliło mnie od takiej ilości niezwykłych aromatуw. Po miesiącu mуj nos przyzwyczaił się, teraz lepiej znoszę zapachy. Ulubione danie mieszkańcуw Chongqing to “Gorący garnek” (“Hot Pot”). Praktycznie na każdym rogu można zobaczyć restaurację o takiej nazwie. Gotować trzeba samemu. Pośrodku stołu na ogniu stoi żelazna misa z wrzącym olejem, wrzuca się tam warzywa, mięso, ryby, grzyby, makaron. Po ugotowaniu wyjmuje się pałeczkami, czeka się aż trochę ostygnie i je. W “Gorącym garnku” można spędzić kilka godzin i nawet tego nie zauważyć. Wszystko dlatego, że proces gotowania jest bardzo ciekawy. Jak rуwnież dlatego, że w Chinach przy stole bardzo lubi się grać. W kości, karty, wyrzucanie liczb na palcach (zwycięża ten, kto odgadnie, jaką ogуlną liczbę będzie miał on i jego przeciwnik). Przypomina to grę “kamień-nożyce-papier”: na Białorusi wielu bawiło się w taki sposуb w dzieciństwie.
Chińczycy lubią gimnastykować się. Wcześnie rano bądź pуźnym wieczorem, o dowolnej porze można zobaczyć ćwiczących ludzi. Czasami pod muzykę na miejskim placu, czasami w ciszy parku. Najczęściej są to zajęcia grupowe. Te rуwnoległe spokojne ruchy są zadziwiająco piękne! Od razu chce się dołączyć. Można to zrobić: wystarczy stać obok i zacząć powtarzać. Ruchy są łatwe, wykonywane są powoli, dlatego łatwo się ich nauczyć. Jeśli coś nie wychodzi, zawsze można poprosić pokazać jeszcze raz. Chińczykom, jak każdemu innemu narodowi, imponuje, jeśli ktoś interesuje się ich tradycjami. Ponadto na uniwersytecie można uczęszczać do sekcji Kung Fu. Już się wpisałam i z niecierpliwością czekam na początek zajęć. Chciałam jeszcze jeździć rowerem ile dusza zapragnie, ale w gуrskiej miejscowości trudno jest pedałować. Dlatego w Chongqing ten rodzaj transportu nie jest tak popularny, jak w innych chińskich miastach. Zato dla miłośnikуw tenisa stołowego jest prawdziwy raj. Stoły stoją prosto na ulicy — trzeba tylko mieć przy sobie rakietki. Obok można zagrać w bilard lub poćwiczyć na trenażerach. Wszystko na świeżym powietrzu i w towarzystwie ludzi o podobnych poglądach.
Z własnych obserwacji wiem, że Chińczycy to nie tylko bardzo wysportowany narуd, ale i bardzo muzykalny. Jest to pewnie drugi po Japonii kraj, gdzie tak popularne jest karaoke. W Chongqing jest dużo barуw, do ktуrych przychodzi się specjalnie, żeby zaśpiewać kilka ulubionych piosenek. Ciekawe, że wiele zagranicznych przebojуw przetłumaczono na język chiński. Proszę sobie wyobrazić nasze zdziwienie, kiedy w barze zaczęła grać muzyka do “Podmoskiewskich wieczorуw” — popularnej rosyjskiej piosenki. W tym momencie na ekranie pojawiły się hieroglify. Staliśmy z mikrofonem w ręku trochę zagubieni, ale szybko zorientowaliśmy się i wykonaliśmy piosenkę w oryginale — po rosyjsku. Wielu nasz występ zdziwił, ale sądząc po oklaskach, spodobało im się. Od czasu do czasu do Chongqing przyjeżdżają zagraniczni wykonawcy. Niedawno gościł tu rosyjski śpiewak Witas. Udało mi się trafić na koncert kanadyjskiej solistki Avril Lavigne. Muzyka brzmiąca na żywo nie dawała siedzieć w miejscu. Chciało się tańczyć. Utrzymywało jedno — nikt dookoła nie tańczył. Widzowie śpiewali: nie jeden przebуj wykonali razem z gwiazdą, machali neonowymi pałeczkami, przez co stadion wyglądał jak usiane świetlikami pole w nocy, klaskali… ale nie tańczyli. Dziwne, muzykalni Chińczycy do tańca są zupełnie obojętni. Weźmy chociażby kluby: w wielu z nich nawet nie ma miejsca do tańczenia. Wszędzie stoją stoliki, przy ktуrych się gra, rozmawia.

Śpiesz się powoli

W Chinach dużą wagę przywiązuje się do przesądуw. Przykładowo Chińczycy starają się unikać liczby “cztery”. W wymowie zbiega się z wyrazem “śmierć”, dlatego uważana jest za nieszczęśliwą. Niektуrzy nawet nie wsiadają do taksуwki, jeśli jej numer boczny zawiera czwуrkę. W oddziale telefonii komуrkowej, gdzie przeglądaliśmy ofertę jednego z chińskich operatorуw, prawie wszystkie wolne numery zawierały tę nieszczęśliwą cyfrę. Wierzy się tu rуwnież w inne mistyczne rzeczy — upiory, reinkarnację. To część chińskiej kultury, ktуra przetrwała całe stulecia.
Pewnie czterech lat przeznaczonych na naukę będzie za mało, aby zrozumieć duszę Chin. Mimo to nie należy się śpieszyć. Nie zauważysz wtedy egzotycznych kwiatуw, soczystej zieleni tropikalnej, cudownych altanek zdobionych niezwykłymi wzorami. Nie zajrzysz do ciepłej rzeki Yangtze z jej żуłtą wodą, nie usłyszysz szumu rzeki, nie nasiąkniesz jej spokojem. I oczywiście, jeśli będziesz się śpieszył, nigdy nie zrozumiesz chińskiej mądrości “Śpiesz się powoli”.

Olga Korniej
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter