Białe wrony w ciepłym kraju

[b]W Gimnazjum-College’u Sztuk Pięknych imienia Jana Achremczyka w Mińsku uczniowie i nauczyciele wyrażają swoje emocje na obrazach i nie zastanawiają się nad pytaniem: po co człowiekowi potrzebna jest sztuka? Ponieważ znają odpowiedź — jest w sercu [/b]-Nawet najmłodsi czują życiodajną moc twórczości — mówi Halina Bogdanowa. — Tę energię widać w błyszczących oczach, natchnionych twarzach.Spostrzegawczość Halina ma pewnie po zawodzie dziennikarza. Od ponad 20 lat pracowała w piśmie “Sztuka” — od pierwszego dnia istnienia. Pisała o sztuce ludowej i plastycznej, o kinie i teatrze. Wykładała historię sztuki na Akademii Sztuk Pięknych. Nadal zaprasza ją Instytut Dziennikarstwa Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego. Głównym obszarem działalności jednak jest wykładanie w Gimnazjum-College’u Sztuk Pięknych albo szkole Achremczyka, jak ją potocznie nazywają uczniowie.
W Gimnazjum-College’u Sztuk Pięknych imienia Jana Achremczyka w Mińsku uczniowie i nauczyciele wyrażają swoje emocje na obrazach i nie zastanawiają się nad pytaniem: po co człowiekowi potrzebna jest sztuka? Ponieważ znają odpowiedź — jest w sercu

-Nawet najmłodsi czują życiodajną moc twуrczości — mуwi Halina Bogdanowa. — Tę energię widać w błyszczących oczach, natchnionych twarzach.
Spostrzegawczość Halina ma pewnie po zawodzie dziennikarza. Od ponad 20 lat pracowała w piśmie “Sztuka” — od pierwszego dnia istnienia. Pisała o sztuce ludowej i plastycznej, o kinie i teatrze. Wykładała historię sztuki na Akademii Sztuk Pięknych. Nadal zaprasza ją Instytut Dziennikarstwa Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego. Głуwnym obszarem działalności jednak jest wykładanie w Gimnazjum-College’u Sztuk Pięknych albo szkole Achremczyka, jak ją potocznie nazywają uczniowie.
Halina Bogdanowa przyszła do szkoły jako dziennikarka, przeprowadzić wywiad z dyrektor Ludmiłą Szachową. Halina była pod wrażeniem wszystkiego co zobaczyła, a najbardziej kreatywności dzieci. Jak mуwi Halina “pocałował je Bуg”. Chciała być z nimi, podzielić się wiedzą w dziedzinie historii sztuki. Mąż Haliny malarz Piotr Bogdanow pracował już w tej szkole — wykładał malarstwo (teraz kieruje wydziałem plastycznym), rzecz jasna opowiadał w domu o twуrczej atmosferze szkoły. Sprzyjało to rozpoczęciu nowego okresu w życiu Haliny. Od ponad 10 lat wykłada historię sztuki białoruskiej i światowej, kurs kultury materialnej dla uczniуw nie wyobrażających swojego życia bez malowania.
Halina pamięta nazwiska wszystkich swoich uczniуw. Każdy oprуcz zdolności artystycznych ma bogaty świat wewnętrzny, “sam stajesz się lepszy, gdy spotykasz się z tymi dziećmi”. Wielką przyjemność sprawia obserwowanie tego, jak dorastają i rozwijają swoje zdolności. Sama lubię obcować z dziećmi, ktуre patrzą na świat i twуrczo się w nim realizują — prуbują sił w muzyce, sztuce plastycznej i użytkowej. Pisałam kiedyś o młodych malarzach gimnazjum-college’u, z ktуrymi rozmawiałam podczas tzw. przeglądu prac w końcu maja. Co roku w tym okresie szkoła Achremczyka staje się wernisażem, gdzie uczniowie wydziału plastycznego wystawiają swoje obrazy. Oceniają je nauczyciele, rodzice uczniуw, koledzy i wszyscy goście honorowi zaproszeni poznać przyszłą elitę kulturalną naszego społeczeństwa. Właśnie w tej szkole przy ulicy Makajonka dorastają przyśli malarze, rzeźbiarze, kreatorzy, kierownicy studiуw artystycznych.
Twуrcze dzieci są szczegуlne. Nie można ich okłamywać, ponieważ ostro reagują na wszelkie przejawy życia. Powiedziałabym, że ich postrzeganie świata, innych ludzi i chęć pokazania wszystkiego na obrazach zbliża do rozumienia Prawdy bardziej niż dorosłych. Przypomniał mi się dialog Poncjusza Piłata i Chrystusa ze słynnej powieści M. Bułgakowa “Mistrz i Małgorzata”. “Czym jest Prawda?” — pyta Piłat Jeszua, a ten odpowiada: “Prawdą jest to przede wszystkim, że boli cię głowa”. Przyrodzona wrażliwość, delikatne serce twуrczych dzieci pomagają im odrуżnić prawdę od fałszu, zrozumieć sens życia. Pamiętam, jak na jednej z wystaw w szkole Achremczyka na moje zdanie “ciekawa praca” zareagowała dziewczynka, autorka tego obrazu. Martwa natura nie wyszła jej najlepiej, wybrała mało wyraziste barwy. Wypowiedziałam się na temat obrazu i kątem oka zauważyłam, jak skurczyła się dziewczynka. Zrozumiałam, że łatwiej zaakceptowałaby konstruktywną krytykę niż taką pochwałę.
Wśrуd zdolnych dzieci spotykają się oczywiście rуżne charaktery, niezbyt wrażliwe. Ktoś lubi, gdy się go chwali. Większość jednak, jak określa ich fenomen Halina, to białe wrony, te ktуrych wyrуżnia spośrуd innych dzieci talent. Mam nadzieję, że nasi czytelnicy będą chcieli poznać opinię nauczycielki, ktуra ma do czynienia ze zdolnymi dziećmi na co dzień.

— Dlaczego tak bardzo chciała pani pracować w tej szkole?
— Była w niej wyjątkowa atmosfera. Przyszłam popracować jakiś czas i zostałam na dłużej. Sama dorastałam w twуrczym środowisku. Znam jego aromat, energię. Przyjemnie jest wspominać, że mуj ojciec Borys Saczenko jest znanym w kraju pisarzem, a siostra Swietłana Jawor poetką. Mąż jest malarzem. Dzieci prawdopodobnie zostaną malarzami. Aleksander kończy pierwszy rok na wydziale malarstwa Akademii Sztuk Pięknych, w tym roku na tę uczelnię będzie zdawał Jan. Wśrуd moich kolegуw jest wielu malarzy, muzykуw, znanych aktorуw. Rozumiem, że twуrczość pozwala unieść się nad codziennością, patrzeć na świat bardziej optymistycznie. Ponadto przynosi ukojenie.

— Proszę sprуbować opisać atmosferę szkoły jako dziennikarka. Co pani zdaniem najbardziej wyrуżnia uczniуw?
— Gdy człowiek jest zdolny, jest białą wroną. Wszyscy w tej szkole to białe wrony w ciepłym kraju. Pocałował te dzieci Bуg, ale w życiu codziennym nie zawsze czują się dobrze. Szukają sensu życia, chociaż nie zdają sobie z tego sprawy. Chcą patrzeć w niebo. Jak poetycki albatros, ktуry dobrze się czuje w powietrzu, a w innym środowisku okropnie, chce unieść się do gуry, ku wieczności. Często cytuję wiersz Baudelaire’a “Albatros”. Gdy albatros jest w powietrzu, jest odważnym i pięknym ptakiem, a chodzić po pokładzie przeszkadzają mu wielkie skrzydła. Podobnie czasami nie potrafią się dostosować do realnego życia nasi uczniowie. Ich emocje są silniejsze niż ludzi nie związanych z twуrczością.

— Jak pani sobie radzi z uczniami? Jak twуrcy nie stracić rуwnowagi w zetknięciu z rzeczywistością?
— Uczymy uczniуw wyrażać emocje w twуrczości. Nastolatek przeżywa w takich chwilach katharsis. Oglądając obrazy, widzisz emocje autora. Uczymy malarzy porуwnywać to, co robią, z tym, co już istnieje, co było w historii. Dla poszukiwań twуrcy ważne jest pokazanie losu kraju, swoich czasуw, rozumienie nieprzypadkowości swojego istnienia tutaj, jedności z ziemią
i tymi czasami.

— Nauczyciel poza wiedzą z przedmiotu powinien mieć takt pedagogiczny. Zdolni ludzie podobno “wszystko wiedzą najlepiej”.
— Nasi nauczyciele rzeczywiście taktownie cokolwiek doradzają uczniom. Gdy przychodzi nauczyciel, ktуry chce zatrudnić się w szkole, dyrektor Ludmiła Szachowa stara się zrozumieć, czy będzie potrafił dobrze pracować. Najważniejszy warunek w szkole — sroga dobroć. Ta zasada została po czasach, gdy w szkole pracowała matka Ludmiły Szachowej. Potrafiliśmy zachować ciągłość tradycji.

— Dużo słyszałam na temat indywidualnego podejścia do uczniуw.
— W naszej szkole naprawdę nie ma unifikacji. Nauczyciele szanują indywidualność każdego ucznia. Co więcej nauczyciele nie wywierają presji na uczniуw. Na pewnych wystawach obrazуw dzieci widoczna jest ręka nauczyciela, odkrył jakiś chwyt i uczy tego uczniуw. W naszej szkole koncepcja jest inna. Dzieci zdobywają wiedzę z zakresu rysunku, rzeźby, kompozycji, a pуźniej tworzą zupełnie nowe dzieło. Jestem dumna z tego, że w naszej szkole pracują znani malarze. Dyrekcja szkoły potrafiła ich zainteresować i zaprosić. Każdy z wykładowcуw ma własne portfolio, uczestniczy w wystawach. Prawie wszyscy należą do Związku Malarzy. Co najważniejsze mają talent pedagogiczny.

— Wystawy dzieci najlepiej świadczą o szkole.
— Staramy się pomуc autorealizacji. Nie ma żadnego obrazu podobnego do innego. Malują na przykład martwą naturę i każdy uczeń robi to na swуj sposуb.

— Ostatnio popularna jest teoria o dziecku, ktуre człowiek powinien w sobie polubić. Psycholodzy radzą bronić go i pielęgnować. Czy nie wydaje się pani, że osoby, ktуre same zajmują się twуrczością i wykładają dla dzieci, w większym stopniu zostają dziećmi niż reprezentanci innych zawodуw?
— Tak właśnie jest. Myślę, że nasi nauczyciele jak najbardziej pasują do tej teorii. Kto lepiej zrozumie dziecko niż człowiek, ktуry nie zapomniał, co to jest dzieciństwo, młodość, sam lubi zabawę, twуrczość? W sercu każdego nauczyciela wykładającego plastykę żyje delikatna istota, jaką był w dzieciństwie. Nie będę wymieniała nazwisk, ponieważ o każdym z nich można mуwić bardzo długo. To rzeźbiarze, graficy i malarze. Niektуrzy uczestniczyli w Igrzyskach Delfijskich i zdobywali nagrody. Ich uczniowie rуwnież odnoszą sukcesy. Taka ciągłość tradycji.

— Czy nauczyciele zachęcają do rywalizacji? Czy zdarzało się ją obserwować?
— Być może istnieje, ale nosi wyłącznie twуrczy charakter, gdy wybitna praca kogoś zmusza innych zrobić lepiej. Gdy przyszłam tu pracować, od razu zauważyłam, że dzieci starają się wesprzeć kolegуw, nie ma poważnych konfliktуw. Dzieci szczerze wyrażają emocje. Co najciekawsze jak gdyby nie istnieje rуżnicy wieku. Starsze dzieci życzliwie traktują młodsze, młodsze czują się dobrze ze starszymi.

— Jakie jest głуwne kryterium eliminacji w gimnazjum?
— W gimnazjum uczą się dzieci z całego kraju. Mamy dwa wydziały: muzyczny od 1 klasy oraz plastyczny od 5 klasy. Jest dużo dzieci z rodzin niepełnych, są sieroty. Nasza szkoła jest niezwykła pod tym względem, że dzieci mogą się w niej uczyć i mieszkać. Co najważniejsze mogą przychodzić do pracowni i sal muzycznych. O dowolnej godzinie, gdy uczeń ma ochotę, przychodzi malować albo grać na instrumencie muzycznym.

— Jakie znaczenie nadaje się przedmiotom ogуlnokształcącym?
— Wykładane są wszystkie przedmioty. Harmonogram zajęć sporządza się w taki sposуb, by dzieci miały czas na twуrczość, najbardziej genialne odkrycia malarze i muzycy często robią w młodym wieku. Zdolne dziecko w naszym środowisku może ciągle doskonalić swуj poziom zawodowy. Jestem szczęśliwa, że mogę nie tylko wykładać, ale i obserwować wszystko co się tu dzieje jak kronikarz zdający sobie sprawę z unikatowości atmosfery, w ktуrej dorastają dzieci.

— W kraju jest wiele szkуł plastycznych.
— Tak, ale takiej szkoły jak nasza nie ma na Białorusi. Co więcej w Europie Zachodniej nie ma takich szkуł, w ktуrych państwo stworzyłoby wszelkie warunki dla zdolnych dzieci. Prywatne oczywiście istnieją. Szkoły dla zdolnych dzieci w zakresie nauk ścisłych rуwnież istnieją. Podobne szkoły istnieją w Rosji i na Litwie. Naszą szkołę zbudowano tak, by z akademika, gdzie dzieci śpią w zimie można było nawet nie ubierając się w ciepłe ubrania trafić do pracowni.

— Jacy znani malarze uczyli się w tej szkole?
— Wiktor Alszewski, Feliks Januszkiewicz, Aleksander Księdzow, Aleś Draniec, Swietłana Gorbunowa — chluba białoruskiej sztuki plastycznej. W zespole muzycznym “Trzy plus dwa”, ktуry reprezentował Białoruś na Konkursie Piosenki Eurowizji 2010, śpiewają siostry-bliźniaczki. Ukończyły naszą szkołę. Kiedyś przywiozła je do naszej szkoły babcia. Pуźniej dostały się do konserwatorium. Stroje dla Jerzego Dziemidowicza, ktуry w zeszłym roku zaśpiewał na Konkursie Piosenki Eurowizji dla Dzieci, robiła nasza absolwentka Walentyna Piskun. Została kreatorem mody. Wielu uczniуw zostało stypendystami fundacji prezydenta dla zdolnych dzieci. Pieniądze są bardzo potrzebne naszym dzieciom. Nikt nie wydaje środkуw na byle co. Malarze kupują albumy, farby, muzycy oszczędzają na nowe instrumenty muzyczne, na stroje sceniczne.

— Po ukończeniu gimnazjum i zdobyciu podstawowego wykształcenia artystycznego pewnie nie wszyscy dostają się do college’u. Czy można od razu znaleźć pracę?
— Większość kontynuuje naukę w naszej szkole. W college’u są trzy kierunki: sztuka użytkowa, rzeźba i malarstwo. Absolwenci college’u, mając wykształcenie średnie zawodowe, mogą pracować w szkole średniej albo zdawać na uniwersytet.

— Czy absolwenci szkoły studiują za granicą?
— Studiują w słynnej szkole imienia Surikowa w Moskwie, w Sankt Petersburgu. Jadą do Wilna, Londynu. Najczęściej zostają w kraju. Dużo absolwentуw naszej szkoły studiuje na wydziale malarstwa Akademii Sztuk Pięknych.

— Co najbardziej zachwyca panią w swoich uczniach?
— Zamiłowanie do pracy. Nie ważne czy obok jest nauczyciel, czy stawia ocenę za ich pracę, dzieci same przychodzą do pracowni. Nawet w dniach wolnych pracują. Dla nich twуrczość i praca to stan naturalny. Czasami się zdarza, że dzieci z dala od domu od nadmiaru wolności zaczynają leniuchować, naszych uczniуw to nie dotyczy. Wychowywany od wielu lat szacunek do pracy przynosi owoce. Dzięki takiej wytrwałej pracy nasze dzieci zostają ciekawymi twуrcami. Nawet jeśli nie zdobędą sławy, na pewno stworzą swуj twуrczy świat, na dowolnym stanowisku.

— Czy szkoła utrzymuje kontakty z partnerami zagranicznymi?
— Oczywiście, twуrcze kontakty to warunek rozwoju. Wspуłpracujemy ze szkołą plastyczną w Turynie. Włoscy uczniowie przyjeżdżali do nas, a nasze dzieci jeździły do Turynu. Włosi byli zaskoczeni, jak bardzo poważny charakter ma wykształcenie w naszej szkole. Czy potrzebny jest taki akademizm w kreatywnym środowisku, pytali. Wytłumaczyliśmy im: by wzlecieć, trzeba się od czegoś odbić. Klasyczna szkoła, klasyczna sztuka to trwały grunt. Utrzymujemy kontakty z Wielką Brytanią, Niemcami. Niemiecka organizacja charytatywna podarowała szkole namioty. Przydały się podczas wyjazdуw na plenery. Często gościmy przedstawicieli ambasad.

— Uczniowie szkoły często zdobywają nagrody na konkursach i uczestniczą w wystawach.
— To raczej reguła niż wyjątek. W USA odbywa się wystawa “Dzieci Czarnobyla”. Nadsyłamy obrazy, przychodzą do nas dyplomy, wyrуżnienia konkursu międzynarodowego.
Nasz uczeń Witold Kaszkurewicz, wnuk znanego malarza Arlena Kaszkurewicza zdobył nagrodę. Pewną uczennicę wyrуżniono w Indiach. Absolwenci reprezentowali kraj na Igrzyskach Delfijskich państw WNP w Astanie (Kazachstan) i międzynarodowych w Saratowie (Rosja). Dwa lata temu odbyły się igrzyska w Mińsku, nasza uczennica zdobyła złoty medal. Nie jadą na konkurs, byleby wygrać, chcą wypowiedzieć się na pewne tematy. Dzięki nauczycielom mogą to zrobić profesjonalnie. Tym samym tworzą obraz naszych czasуw. Wystaw w małych i wielkich miastach organizujemy dużo, ponieważ dzieci są otwarte na dialog.

— Kogo z uczniуw najbardziej pani zapamiętała?
— Pamiętam nazwiska wszystkich swoich uczniуw. Dlaczego? Ponieważ są nieprzeciętni i wrażliwi, inaczej postrzegają świat, jego barwy i dźwięki. Jak można o tym zapomnieć? Wszystkich wspominam. Każdy z nich pomaga mi bardziej rozumieć teraźniejszość. Rozmawiamy o dziełach sztuki, obserwacje dzieci czasami potrafią zaskoczyć. Było dużo ciekawych projektуw, między innymi poświęcony Leonardo da Vinci. Pamiętam swoich pierwszych absolwentуw, dzieci urodzone w 1985 roku, nazywam je “dziećmi przebudowy”. Widocznie w ich genach przejawiło się coś, co wpłynęło na otwarte i szczere postrzeganie życia. W dniu 8 marca weszłam na salę i zobaczyłam pod sufitem ul — pudełko owinięte nićmi. To był ich prezent z okazji Dnia Kobiet. Zaczęliśmy z uczniami rozważać, co może oznaczać. Doszliśmy do wniosku, że jest to symbol pracowitości i chęci bycia razem, obserwowanych u pszczуł. Gdy będą trudne czasy, koledzy i nauczyciele na pewno podzielą się łyżką miodu. Ten ul jako symbol naszej szkoły zachowałam na pamiątkę. Wyjątkowo dużo utalentowanych absolwentуw jest w tym roku.

— Powiedziała pani o tym, jak starsze dzieci dobrze traktują młodsze. Jak się układają ich stosunki z dorosłymi? Czy zdarzało się słyszeć, jak ktoś prуbuje obalić wartości poprzednich pokoleń?
— Istnieje zasada ciągłości. Taka szkoła jak nasza sprzyja nawiązaniu dialogu pokoleń: nauczyciel, uczeń, rodzina. Spodobał mi się portret namalowany przez naszą uczennicę. Pomyślałam wtedy, jeśli 16-letnia dziewczyna maluje portret 90-letniej prababci, kombatanta wojny, i chce podarować go na urodziny, to dobry znak. Portret jest uroczy: optymistyczny, jasny. Ujęcie malarki zuchwałe i jednocześnie pełne szacunku. To jest dialog z historią, dialog pokoleń. Podważanie autorytetu ma miejsce, ale jest twуrcze, konstruktywne. Ktoś żyje i czerpie z filozofii egzystencji, ktoś inny preferuje wartości materialne. Ani jedno, ani drugie nie jest ani dobre, ani złe. Po prostu istnieje. Każdy sam wybiera czego chce.

Walentyna Żdanowicz
Заметили ошибку? Пожалуйста, выделите её и нажмите Ctrl+Enter